piątek, 26 grudnia 2014

Dylatacja czasu

Po kilku miesiącach znowu wpisałem adres swojego bloga i trochę się zdziwiłem. Zniknęło wsparcie dla polskich znaków... Może to tylko wina mojego systemu operacyjnego, ale muszę się upewnić...ale mniejsza z tym!

Pewnie ciekawi Was(no właśnie - czy ktoś w ogóle tu wchodzi?) dlaczego tak długo nie pisałem. Stałem się korpoludkiem z niewielką ilością czasu na swoje własne zajęcia. Od zawsze w mojej głowie pojawiało się milion pomysłów na godzinę. Niestety, od kiedy zacząłem pracować, musiałem zredukować ilość faktycznie realizowanych pomysłów. Codziennie są tylko priorytety i rzeczy do zrobienia na wczoraj. Urlopy i wyjazdy mijają bardzo szybko - muszę coś z tym zrobić!

Może to zabrzmi tendencyjnie, ale skupianie się na zarabianiu pieniędzy nie jest dobrym pomysłem. Takie podejście sprawia, że wiele ciekawych wydarzeń umyka gdzieś obok. Z drugiej strony, powrót do studenckiej biedy uniemożliwiłby realizację dalekosiężnych planów takich jak zakup mieszkania, czy bardziej przyziemnych - np. wakacje poza miejscem zamieszkania. Mało tego, studencki budżet nie pozwoliłby na dalszą egzystencję w Moim Mieście, które i tak z roku na rok staje się coraz bardziej szare i nudne.

To ciekawe: piszę o studiowaniu jak o czasie przeszłym, chociaż formalnie wciąż jestem studentem i czekam aż będę mógł oddać pracę i się obronić. Pieprzone formalności.

Ostatnio bardzo pogłębiłem moje zainteresowania polityką i historią. Co do polityki, to zacząłem zauważać drobne sprzeczności, których wcześniej nie widziałem, a które teraz sprawiają, że najchętniej założyłbym własną partię polityczną, której celem byłoby... i tu utnę ten monolog, bo mógłby się przerodzić w coś, w rodzaju Biblii.

Jeśli chodzi o historię, to bywa różnie... Spontanicznie zdarza mi się czytać o różnych okresach w dziejach ludzkości, przy czym coraz chętniej zagłębiam się w coraz to bardziej szczegółowe informacje. Ostatnio wyjątkowo upodobałem sobie historię mojej rodzinnej wioski i okolic. Chciałbym podjąć kolejną próbę uporządkowania losów mojej rodziny. Sprawa nie wygląda tak źle, bo za każdym razem, gdy nachodzi mnie taka "chęć" do dokumentowania wszystkiego, co dotyczy mojej familii, rzeczywiście coś robię i w ten sposób - krok po kroku - zdobywam coraz więcej dokumentów, zdjęć i informacji. Docelowo chciałbym stworzyć na komputerze obszerną bazę danych, za pomocą której w szybki sposób będzie można znaleźć interesującą informację. Najtrudniejszym elementem jest stworzenie odpowiedniego systemu numerowania zdjęć i ich uporządkowanie.

Czuję tęsknotę za akademikiem. Przypomniało mi się, jak rok temu robiłem wigilię i z pomocą B. wyprodukowałem kilkaset uszek. W tym roku również robiłem uszka, ale na mniejszą skalę i nie z przeznaczeniem na imprezę. Swoją drogą niedawno byłem u moich starych współlokatorów i miałem okazję pić z nimi wódkę:)

U moich rodziców wydarzyło się kilka zabawnych sytuacji. Np. ktoś wezwał straż pożarną do palącego się ogniska... Straż przyjechała, zagasiła ognisko dwoma uderzeniami łopaty i utknęła samochodem w polu:) Trzeba było pchać! Później wszyscy się śmiali, że teraz to strach zapalić zapałkę, bo straż przyjedzie. Swoją drogą, ciekawe który sąsiad zadzwonił...

W tym roku święta mijają wyjątkowo spokojnie i rodzinnie. Nikt się nie kłóci, dużo rozmawiamy, panuje serdeczna atmosfera z dużą ilością uśmiechu. Powiem szczerze, że to jest tak podręcznikowe, że aż niepokojące! Mimo wszystko, mam nadzieję, że kolejne święta będą równie przyjemne.

No właśnie - życzę wszystkim Wesołych Świąt, a tym, którzy lubią wysyłać hurtowe sms-y z życzeniami - serdecznego "Nawzajem"!