środa, 14 listopada 2012

Palenie stolicy jako forma patriotyzmu

To ciekawe, za moimi drzwiami, gdzieś na korytarzu, płacze sobie dziewczyna. Nie wiem, co jest powodem, po prostu sobie płacze. Słyszę jakieś stłumione dźwięki świadczące o tym, że przy tej dziewczynie jest jej koleżanka i jakiś facet. Zastanawiam się, co by się stało, gdybym włączył na cały głos "Don't cry" zespołu Guns N' Roses. Oczywiście nie zrobię tego, bo współlokatorzy śpią, poza tym nie wiem o co chodzi. A jeśli tej dziewczynie zmarł ktoś bliski?

Przepraszam Was, że tak rzadko piszę, mam poważne problemy z czasem, a co najważniejsze, wcale się nie obijam. Wyjątek stanowią treningi - po nich dość często jestem obity. Dzisiaj było dość intensywnie, dla odmiany ćwiczyliśmy walkę w parterze. Trafiłem na dość dobrego przeciwnika i za nic nie mogłem go pokonać. W pewnym momencie zaczął mnie dusić tak, że teraz mam problemy z przełykaniem czegokolwiek. Nie zdążyłem odklepać na czas.

Minione dni nie wyglądały dość ciekawie, cały czas siedziałem przy komputerze i instalowałem jakieś "gówno", zresztą dość interesujące, bo gdy udało mi się to poprawnie zainstalować, okazało się, że jest niezwykle użytecznym narzędziem.

Dzisiaj wieczorem znalazłem chwilę czasu, żeby zobaczyć nagrania z "Marszu niepodległości". Muszę przyznać, że Warszawa potrafi być ciekawa. Osobiście nigdy tam nie byłem, ale chyba nie chcę tego zmieniać. Nie rozumiem dlaczego władze miasta udzielają zgody na takie demonstracje, przecież te zamieszki były do przewidzenia. Ciekawe, czy za rok będzie to samo. Dzień Niepodległości w naszym kraju raczej nie jest szanowany. Wszystkich chuliganów najchętniej bym rozstrzelał, ale niestety nie ja decyduję o ich losie. Gdy tak sobie czytam/słucham/oglądam codzienne wiadomości z Polski, coraz częściej mam wrażenie, że nasze kochane państwo jest bardzo podobne do Rosji - to stan umysłu a nie kraj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)