piątek, 14 grudnia 2012

Coś się zaczyna, a coś kończy

Było dobrze, nawet bardzo dobrze - miesiąc szczęścia. Przez kilka lat nie byłem tak szczęśliwy. Starałem się być dla niej tak dobry jak tylko potrafiłem, zresztą sama stwierdziła, że nikt o Nią jeszcze tak nie dbał.

Martwiła mnie tylko jedna rzecz - Jej przeszłość. Za nic nie mogłem się dowiedzieć co się Jej przytrafiło. Wiedziałem tylko, że tak jak ja, miała za sobą jakąś telenowelę.

Było jak w bajce, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Starałem się niczego nie planować, czerpać przyjemność z tego co jest. B. była dla mnie źródłem inspiracji, sprawiła, że ożyłem, zacząłem wierzyć, że wszystko się ułoży.

Zmiana przyszła nieoczekiwanie, dosłownie parę chwil temu. Byłem u Niej, oglądaliśmy film. Podobał Jej się. Oglądając, przytulaliśmy się. Wyszła na chwilę do kuchni i zadzwonił do Niej jakiś znajomy z Grecji. Po tym telefonie powiedziała mi, że nie powinniśmy się dłużej spotykać.

Nie mam siły zastanawiać się, co się stało. Chyba nawet nie chcę wiedzieć. B. powiedziała mi, że nie czuje do mnie tego, co ja czuję do Niej. To z pewnością prawda.

Długo się żegnaliśmy. Widziałem, że miała łzy w oczach, ale nie potrafię powiedzieć z jakiego powodu. Życzyłem Jej szczęścia, a po jakimś czasie wyszedłem.

Dopiero po przyjściu do akademika zrozumiałem to co się wydarzyło. Cholernie boli. Dużo czasu minęło, zanim znalazłem kobietę, której jestem w stanie zaufać. Teraz będzie mi jeszcze trudniej. Kurde, zauroczyłem się w Niej i zrobiłem wszystko co mogłem zrobić! Skoro to nie wystarczyło, tzn. że już nic nie mogę zrobić. Chciałbym zobojętnieć, być człowiekiem, który nie przejmuje się niczym. Spróbuję, to chyba rzecz, którą powinienem zrobić.

Może nie myślę trzeźwo, ale pomimo wszystkiego i tak bardzo dobrze wspominam ten "związek". Byłem szczęśliwy, B. dokonała czegoś, czego nie zaznałem przez długi czas. Zresztą jest w pewien sposób podobna do mnie, czuję, że ma spory bagaż doświadczeń. W pewien sposób się rozumiemy.

Boli straszliwie, ale te wspólne chwile warte były tego bólu, ta kobieta jest magiczna, ma w sobie coś niezwykłego. Ciągle się łudzę, że może będziemy razem, ale chyba lepiej nie robić sobie nadziei, nie sądzę, żeby zmieniła zdanie.

Dlaczego nie założyłem jeszcze nowego bloga? Bo nie mam czasu, a w świetle powyższych wydarzeń nowy blog chyba nie ma sensu, muszę najpierw uporać się z rzeczywistością, która jest do dupy. Chciałbym zasnąć, ale chyba nie potrafię. I jak to zwykle bywa - pisanie przynosi mi ulgę...

2 komentarze:

  1. ChaotycznieLogiczny14 grudnia 2012 03:20

    Nic madrego Ci nie powiem, tylko tyle, zebys po upadku nie zapomnial wstac. Bo na tym polega prawdziwa sila, nie na tym, by nie upadac, lecz by za kazdym razem powstawac...

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać nie była nic warta i bawiła się Tobą. Szkoda mi Ciebie bo wiem jak się czujesz, ale głowa do góry. Nie ona jedyna jest magiczna. Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)