sobota, 15 grudnia 2012

Rehabilitacja

No tak, Pijaczek wyszedł z akademika, po pięciu minutach wraca i stwierdza, że zapomniał po co wyszedł... Chyba stanowczo za dużo pije.

Nie tylko współlokator pije. Mi też się zdarza. Wczoraj miałem wielki "reset". Napisała do mnie K3 i zaproponowała piwo ze znajomymi. Potrzebowałem tego. Z jednej knajpy nas wyrzucili, więc poszliśmy do innej. Nie mogliśmy się dogadać, rozeszliśmy się, każdy był w innym miejscu, wiec umówiliśmy się w jeszcze innej knajpie. To nie był dobry wybór, bo zaczynał się koncert, bardzo dziwny koncert. Było dwóch facetów i jedna wokalistka, która śpiewała piosenki nie mające większego sensu. Żeby być szczerym, to stwierdzę, że śpiewała tak, jakby wcześniej się naćpała. W życiu nie słyszałem tak popieprzonej muzyki. Przykładowo jedna z piosenek była o tym, że nie wie po co stoi i nogi Ją bolą. Muszę jednak przyznać, że Ona sama(wokalistka) zaskoczyła mnie odwagą. Potrafiła się odnaleźć w tej muzyce i całkiem swobodnie tańczyła, chociaż w dość oryginalny sposób.

Wyszliśmy w trakcie koncertu. Stwierdziliśmy, że w piątkowy wieczór nie znajdziemy pustej knajpy, więc podjęliśmy decyzję, aby kupić alkohol i udać się do Speluny.

Każdy kupił coś dobrego. I prawie każdy się upił. W Spelunie było już sporo osób - może 6, może 10, nie jestem w stanie tego określić. Wszystkie osoby, które były na miejscu, były pijane. Wiedziałem, że potrzebuję się napić i wiedziałem, że to zrealizuję.

Po tym, jak weszliśmy, zrobiło się tłoczno. Przeniosłem się z kilkoma znajomymi do innego pomieszczenia, przestawiłem stół, i otworzyłem butelkę wódki. Tutaj nie będę opisywał co się działo dalej, bo wypiłem morze alkoholu i pierwszy raz od bardzo długiego czasu urwał mi się film.

Obudziłem się na łóżku, przykryty narzutą z fotela...obok kolegi. Czułem zapach papierosów i przeszywające zimno. Ktoś prowadził żywą dyskusję. Wstałem z łóżka i nie zrobiłem nawet kroku, bo potknąłem się o coś(kogoś). Ponownie wstałem i rozejrzałem się po mieszkaniu. W dwóch pozostałych łóżkach spali znajomi ze swoimi(?) dziewczynami. Jedna para już się obudziła. Na którymś fotelu siedział kolega, patrzył w niedokończoną butelkę wódki, palił papierosa i pił herbatę. To miejsce wyglądało jak trupiarnia. Nie wiem kiedy, ale dużo znajomych ulotniło się w ciągu nocy, m. in K3 ze swoim(byłym/obecnym-?) facetem.

Zaparzyłem herbatę, była 8. Po drodze do akademika wskoczyłem do sklepu i za nic nie potrafiłem się dogadać ze sprzedawczynią. Nie mogłem się zdecydować, którą wodę kupić. Gdy brałem prysznic, byłem jeszcze pijany. Kac zaczął się przed chwilą. Niedobrze, o 17 muszę być po drugiej stronie Mojego Miasta. K3. Zaprosiła mnie na obiad i "przy okazji" chce, żebym pomógł Jej z komputerem. Nie wiem, czemu daję się tak wykorzystywać.

W najbliższy czwartek organizuję imprezę. Najprzyjemniejszą imprezę w ciągu roku - wigilię akademicką. Na liście gości jest B... Nie wiem co z tego wyjdzie, nie wiem, czy się zjawi. W sumie, to chciałbym. Tęsknie za Nią, zależy mi na Niej i ciągle myślę o Niej!

Śmiesznie, bo dzień później czeka mnie kolejna wigilia, z tymi znajomymi, z którymi dzisiaj się widziałem. Nie wiem jak ja to przeżyję, szykują się dwa dni ostrego picia, chociaż w czwartek postaram się ograniczać, zobaczymy jak się rozwinie sytuacja. Cieszę się tym, że mam czym zająć ręce. O ironio!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)