niedziela, 24 lutego 2013

Akademicka wolność

Życie w akademiku coraz bardziej mnie wkurza. Wiem, że jest ciekawie, a czasami śmiesznie, ale denerwuje mnie kompletny brak prywatności. Przykładowo, niedawno robiłem zupę grzybową. Poszedłem wieczorem do B. a przez ten czas S. zdążył wejść do mojego składu i zjeść trochę zupy. Strasznie mnie tym wkurzył. Nie pierwszy raz mówiłem mu, żeby nie jadł moich rzeczy, ale do niego jak do upartego dziecka - nie posłucha. Najgorsze jest to, że S. jest zupełnie nieresocjalizowalny. Ten człowiek po prostu nie uczy się na błędach.

W piątek była duża impreza. S. namawiał mnie, żeby też poszedł, ale ja nie chciałem. To były urodziny jakiegoś faceta, którego nawet S. nie zna. Sami obcy ludzi, na dodatek w większości faceci i jak zwykle dużo wódki. Wódka mi się znudziła. Nie chciałem pić i dobrze zrobiłem, że nie poszedłem.

S. namówił na picie M, K2 i...M5. Skończyło się jak zwykle. M i K2 upili się prawie do nieprzytomności. M5 prowadziła ich do akademika. W pewnym momencie przewrócili się i zaczęli leżeć na chodniku. Minęło dużo czasu, zanim wszyscy wrócili. S. odłączył się od grupy i poszedł na miasto. Wrócił razem ze swoją dziewczyną. Gdy jego dziewczyna była w łazience, On tańczył z M5 i mówił o tym, że dziewczyna go wkurwia...

Czasami zastanawiam się dlaczego dziewczyna S. z Nim wytrzymuje. Przecież to jest beznadziejny facet! On Jej w ogóle nie szanuje! Jak można mieć tyle cierpliwości?

Jutro zaczynam studia magisterskie. Zostało tylko 1.5 roku. Dziwnie się czuję. Znowu będę musiał chodzić na uczelnię. Ciężko optymalnie ułożyć rozkład zajęć, ale muszę to zrobić, żeby pracować.

Z B. bardzo dobrze się układa. Dbam o Nią i Ona dba o mnie. Pomagamy sobie wzajemnie i dużo rozmawiamy. Jestem szczęśliwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)