niedziela, 17 lutego 2013

Mrożek mistrzem jest!

Ach! Cóż to był za dzień! Najpierw idąc w stronę runku spotkałem niezwykłą parę. Mieli około 50 lat. Facet siedział na chodniku, kobieta stała obok Niego i kopała Go. Początkowo nie słyszałem co mówiła, widziałem tylko ludzi przyglądających się całemu zdarzeniu. Jak to zwykle bywa, nikt nie zareagował, ludzie patrzyli jak kobieta kopie faceta i komentowali to między sobą. Wkurzyło mnie to, więc podszedłem do kobiety i grzecznie, ale stanowczo poprosiłem, żeby się uspokoiła, bo nie jest w oborze. Ona odpowiedziała, że to Jej sprawa i będzie robić, co się jej podoba. Powiedziałem: "w takim razie będę musiał zadzwonić na policję". Ona odpowiedziała "a dzwoń sobie!". Wyciągnąłem telefon i kobieta od razu się uspokoiła.  Na wszelki wypadek, poczekałem jeszcze chwilę, ale było dobrze, więc poszedłem. W trakcie dyskusji z kobietą, uświadomiłem sobie o co chodziło. Kobieta chciała, żeby facet dźwigał jakąś torbę. Facet ciągle odpowiadał "nie będę". Najprawdopodobniej kobieta była pijana. Później widziałem ich razem...facet niósł na plecach torbę.

Po tej dziwnej sytuacji poszedłem w umówione miejsce i miałem spotkać się z B. Pojechaliśmy do wschodniej dzielnicy miasta. Trochę spacerowaliśmy pomiędzy wielkimi betonowymi blokami, podziwiając komunistyczna architekturę.

Spektakl był wyjątkowo dziwny. Już po wejściu na salę byłem mocno zaskoczony - nie było krzeseł! Ba! zamiast krzeseł były wypchane worki ustawione wokół sceny. Pierwszy raz w życiu byłem na takim spektaklu. Samo przedstawienie było bardzo ciekawe, wliczając moment, kiedy na cześć publiczności poleciały fragmenty mięsa. Ludziom było niewygodnie, ale wszyscy dotrwali do końca. Po wyjściu z teatru miałem sieczkę w głowie, jednak paradoksalnie, było to bardzo pozytywne.

Znowu spacerowaliśmy pomiędzy ciężkimi budynkami. Poszliśmy na tramwaj i pojechaliśmy do centrum na piwo. Po piwie B. zaprosiła mnie do siebie.

1 komentarz:

  1. ChaotycznieLogiczny20 lutego 2013 23:18

    Coś się kończy, coś się zaczyna? ;) Czasami nie ma co myśleć, trzeba działać! Gratuluję dostania się na studia :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)