sobota, 26 maja 2012

Spokojny powrót

Obudziłem się przed ósmą. Spałem niespełna dwie godziny. Idąc po schodach w dół wciąż miałem zamknięte oczy. Zjadłem śniadanie, spakowałem się. Ten pobyt był wyjątkowo udany. Pogoda była idealna, wręcz hipnotyzowała, żeby mnie zatrzymać.

Idąc na przystanek podziwiałem widoki i napawałem się świeżym powietrzem. Dopiero po kilku latach mieszkania w mieście zauważam jak duża jest różnica w jakości powietrza. Było bardzo spokojnie, nie spotkałem żadnych ludzi. Domy stały tak, jak gdyby były tam od zawsze, miałem wrażenie, że w wypadku wojny atomowej ta miejscowość nie zmieniłaby się w ogóle. Jak zwykle zatrzymałem się koło znaku oznaczającego przystanek. Tablica z rozkładem autobusów już dawno odpadła i leżała gdzieś obok, zarośnięta trawą. Zresztą i tak na tej tablicy był wypisany jeden kurs, a obok niego czarna kropka. W legendzie czarna kropka została opisana jako: "zawieszony". Ta tablica jest dowodem stopniowej izolacji. Całe szczęście, że w ciągu dnia jeździ przynajmniej jeden bus.

Przez pierwsze kilometry starałem się nie zasnąć, zeby obserwować świat zza szyby. Niestety sen przyszedł zbyt szybko.

Czekając na autobus miejski, czułem się jakbym był na wielkim kacu. Siedziałem na ławce w słońcu i próbowałem na siłę utrzymać otwarte oczy. W końcu przyjechał autobus. Usiadłem na fotelu ustawionym tyłem do lewego boku pojazdu. Dzięki temu mogłem obserwować przechodzących i stojących ludzi. Zaciekawiła mnie dziewczyna, która siedziała najbliżej mnie. Nie była może najładniejsza, była też dość potężna, ale miała w sobie coś niezwykłego, taki ciekawy wyraz twarzy, który zatrzymywał spojrzenie. Ta twarz była nie do odczytania, nie mogłem się z niej niczego dowiedzieć, ale tak mnie zafascynowała, że patrzyłem na Nią jak głupi. Pewnie niektórzy ludzie to zauważyli i Ona sama, ale co ciekawe, w żaden sposób nie zareagowała, może tylko spojrzała na mnie przelotnie. Cały czas patrzyła przed siebie, co jakiś czas rozglądając się na boki. Wysiadła na tym samym przystanku, co ja i poszła w przeciwną, niż ja stronę.

Po drodze do akademika kupiłem papier do pakowania paczek. Niedawno przyszła mi zamówiona w internecie myszka i okazała się wadliwa. No kurde! Czemu jedyną jej wadą było to że nie działa LEWY przycisk?! Nie lubię takich sytuacji, ale lubię w takich sytuacjach walczyć o swoje prawa konsumenckie. W poniedziałek odeślę towar.

W akademiku upał! Włączyłem wiatrak, ściągnąłem koszulkę i spodnie. Rozpakowałem plecak, wyczyściłem mój stolik, a następnie wziąłem prysznic. Gdy tylko włosy zrobiły się suche, poszedłem załatwić w banku pewną sprawę, a później spotkać się z siostrą, żeby pożyczyć Jej trochę pieniędzy. Spieszyła się, więc zdążyłem tylko powiedzieć, że powinna zacząć inaczej gospodarować swoimi finansami, bo następnym razem nie będzie miała za co przyjechać do domu.

Standardowo, zrobiłem zakupy i wróciłem do akademika. Poszedłem odwiedzić kolegę, który mnie powiadomił, że w jednej z firm zaczęli już rozsyłać maile z informacją o wynikach rekrutacji. Powiem szczerze, że do tej pory się stresuję. Do poniedziałku mają wysłać wiadomości do wszystkich. Żeby się odstresować, poszliśmy w plener na piwo, przy okazji spotykając się ze znajomymi.

Później chwilę się przespałem, a po obudzeniu wysłałem kilka zaległych maili i załatwiałem nocleg dla znajomych. Od tamtego czasu próbuję zrobić coś sensownego, ale co chwilę ktoś mi przerywa. Chyba obejrzę jakiś film. Tak się składa, ze wczoraj zacząłem oglądać "Sarę" i nie dokończyłem. A w szafie czekają na mnie chipsy!

2 komentarze:

  1. inż. Kobieta26 maja 2012 13:30

    Cieszę się, że mimo wszystko piszesz. Siedziałam dzisiaj do 3 i nadrabiałam wszystkie zaległe posty, ale udało się - mission accomplished! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. ChaotycznieLogiczny26 maja 2012 17:37

    Powodzenia z tą rekrutacją! Choć nieistotne, jak pójdzie, daj znać :)

    Widzisz, tak to jest, w pewnym momencie człowiek zaczyna dostrzegać różnice między miastem a wsią/małym miasteczkiem :) I to chyba całkiem normalne, że z wiekiem, człowiek szuka sobie spokojniejszego miejsca do życia. Bo nie wyobrażam sobie na chwilę obecną zamieszkać na jakiejś głębokiej wsi. Ale za 20-30 lat? Z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)