piątek, 8 czerwca 2012

Ostatnie spotkanie z K. i nowe znajomości

Tym razem bez zielonej herbaty, bo urwałem ucho u mojego ulubionego, woodstockowego kubka. Raczej nie da się naprawić - kubek jest metalowy.

Środa całkowicie mnie zaskoczyła i to od samego poranka. Przyszedłem na uczelnię, a tam nie ma nikogo. Czekam, czekam - nic. Godzina 8. - nic. Wracam do akademika wkurzony, że uczyłem się jak głupi całą noc, a zajęcia zostały po prostu odwołane.

Zrobiłem śniadanie, zużywając resztę rzodkiewki. To co z niej zostało(liście), jak zwykle podłożyłem do kuchni M. i S. Uwielbiam jak się o to wkurzają. Po trzech godzinach poszedłem do S. z zapytaniem, czy nie wybiera się ze mną na zakupy. O ja głupi, podejrzewałem, że będzie mu się chciało..

Byłem zmęczony, ale zacząłem pisać kolejne zlecenie. W trakcie kodzenia zasnąłem. Obudził mnie M. z propozycją, żeby wyjść na piwo. S. również chciał iść, a później trochę pobiegać. Nie miałem ochoty z Nimi iść, a ponadto wiedziałem, że gdy S. zacznie pić, to na pewno, nie skończy się na jednym piwie, co w konsekwencji spowoduje, że nie będzie chciał biegać.

Moje przewidywania spełniły się w stu procentach -nie było Ich kilka godzin. Przez ten czas miałem możliwość zastanowienia się, czy pójść na imprezę do K. Zdecydowałem, że skoro mamy się już nie widzieć, to warto porozmawiać ostatni raz. Poszedłem do sklepu kupić alkohol. K. wysłała mi dzień wcześniej SMS-a, że gdybym się wybierał, to dobrze by było, gdybym kupił składniki na "Kociołek Panoramixa". Tak też zrobiłem.

Tego dnia M. S. i znajomy, który porzygał się na ostatniej imprezie, planowali wybrać się na jakiś mecz. Wiecie jaki jest mój stosunek do piłki nożnej, więc nie będę przytaczał treści naszych długich konwersacji. Istotną wiadomością jest to, że znajomi chcieli się upić, zanim pójdą na stadion. Dołączyłem do Nich, ale, po nieprzespanej nocy, nie miałem ochoty na wódkę, wypiłem szampana. Ciężko wchodził, jednak wiedziałem, że na trzeźwo nie będę w stanie przebywać u K.

Skończyliśmy pić, kumple poszli na mecz, a ja poszedłem na imprezę. Już na starcie byłem przerażony. Wchodzę do pokoju, a tam wszyscy trzeźwi, na dodatek tłumów nie było. Niestety był facet K, co mnie trochę wkurzyło. Postanowiłem się napić. Siedzieliśmy i nic nie robiliśmy. Próbowałem zacząć jakąś rozmowę, ale każdy temat się wypalał. Wypiłem trzy kubki wywaru i czułem jak alkohol uderza mi do głowy. To była mieszanka, piwa, napoju energetycznego, wódki, szampana i soku. Jak się domyślacie, musiałem opuścić towarzystwo. W tym momencie ze znajomych osób byli obecni: mój współlokator, K. P. znajoma koleżanka i znajomy, który często odwiedza współlokatora.

Wyszedłem bez słowa i wróciłem do swojego pokoju. Była godzina 18.30. Usiadłem przed komputerem i zasnąłem. Spałem ponad godzinę. Obudzili mnie M. i S. wracający z meczu. Obudzili mnie, bo zdążyli sprawdzić lodówkę i znaleźli w niej wódkę. Bezczelnie chcieli, żebym się nią podzieli. Nie zgodziłem się i kazałem im wypie**alać. Strzelili chyba focha, ale byłem na tyle pijany, że miałem to gdzieś. Dopiero gdy wyszli, zorientowałem się, że z zajęć wrócił "Katie", a rzeczy drugiego współlokatora zniknęły - pojechał do domu.

Zrobiłem kolejne podejście i znowu poszedłem na imprezę. Trochę się rozkręciło, ludzie grali w jakiegoś RPG-a i pojawiły się nowe twarze - paru facetów(w tym dwóch Ukraińców, mówiących po polsku ) i trzy dziewczyny. Zniknęła za to P. i mój współlokator. Wypiłem jeszcze dwa kubki specjału i z powodu bezczynności dołączyłem do gry. Minęły trzy kolejki i nikomu nie chciało się już grać. Nareszcie ludzie zaczęli pić. Nie było w tym pokoju osoby starszej ode mnie. Ba! Najstarsza osoba poza mną, miała trzy lata mniej niż ja. Dwie kobiety były szczególnie interesujące. Pierwsza to ubrana na czarno, rudowłosa A...(żeby było łatwiej nazwijmy Ją tymczasowo A-66), a druga, to kobieta o cudownym biuście, również A(nazwa lokalna A-78).

Czas płynął, ludzie robili się pijani, a facet K. musiał sobie pójść. Nareszcie poczułem się swobodnie. Ktoś zaproponował grę w butelkę - idealnie! Było nas około dziesięciu, w tym cztery kobiety. Najpierw były pytania. Oczywiście zaczęło się od zagadek typu: "Najgorsza rzecz z dzieciństwa". Było trochę nudno więc podbiliśmy stawkę. Dzięki temu dowiedziałem się, że A-66 od czterech lat nie uprawiała seksu, ostatnio zaspokajała się poprzedniego dnia i ma ciekawe fantazje erotyczne... A-78 Miała dużo szczęścia, ale i tak dowiedziałem się m.in gdzie ostatnio się kochała. Pytania wydawały mi się nudne, więc znowu podbiłem stawkę, zaproponowałem, że losujemy trzy osoby i te osoby ściągają koszulkę. Miałem szczęście, wylosowałem A-66, A-78 i...siebie. Było zabawnie:) A-66 zaproponowała to samo, tyle, że ze spodniami, ale niestety nie przeszło. Gdzieś w międzyczasie przyszedł MoD - tak po prostu, bez zaproszenia. Przez chwilę bawił się zapałkami i musiałem go upominać, ale kupił litr wódki, więc wszyscy wybaczyli. MoD znowu gadał dziwne rzeczy o Bogu, przez co ludzie dziwnie się na niego patrzyli. Wróciliśmy do pytań, które szybko zrobiły się nudne. Stwierdziłem, że nie ma sensu ciągnąć tematu seksu, więc gdy butelka wypadła na mnie zaproponowałem coś ciekawego. Poprosiłem, żeby każdy powiedział jedno, miłe i pozytywne zdanie o każdej z pozostałych osób. Jeśli ktoś kogoś nie zna, to niech doceni, to co widzi, coś co zdążył zauważyć. Pomysł bardzo się spodobał i zintegrował ludzi, zrobiło się tak jakoś serdecznie, nikomu nie chciało się już grać, po prostu piliśmy wódkę. Brakło soku, wiec piliśmy na sucho.

Imprezę zakończyła K. bo chciała już spać. Praktycznie nic nie piła, więc chyba najmniej się integrowała. Butelka często Ją omijała, ale miała kilka zaskakujących odpowiedzi, jednak nic, czego bym nie wiedział. Gdy zaczęła zbierać śmieci i została sama w kuchni, zamieniłem z Nią kilka słów. Zapytałem dlaczego szukała mojego bloga, mimo, że prosiłem, aby tego nie robiła. Powiedziała, że to Jej facet go znalazł. No ja pierdole, nie uwierzę w to, że gość wpisał coś w Google i od razu trafił na mojego bloga. Dla pewności zapytałem, co takiego wpisał. Nie potrafiła odpowiedzieć. Szczerze mówiąc nie wierzę Jej, bardzo bym chciał ale nie wierzę, zwłaszcza, że próbowała się z tego tłumaczyć i widziałem, że było Jej przykro. Powiedziałem, że po prostu za dużo o mnie wie i nie chcę, żebyśmy się kontaktowali i pewnie już się nie zobaczymy. Rozmowę przerwał nam MoD. Przytuliłem K. na pożegnanie, długo trzymaliśmy się w objęciach i wiedzieliśmy, że to ostatni raz. Zrobiło się smutno, K. poszła do pokoju, a ja stałem na balkonie. Zagadałem do przechodzącej dziewczyny z pokoju obok. Dowiedziałem się, że przez nas nie może spać i jest młodsza ode mnie o rok. Znowu przyszedł MoD - nie odpuści ani jednej okazji za zniszczenie prywatności. Zaczął mówić, że ma ochotę na kebaba i zaproponował, że jak się z Nim przejdę, to mi też kupi. Dziewczyna chciała, żebym Ją przy okazji odprowadził na pociąg, ale wyjaśniłem, że idę w przeciwną stronę. No cóż, jest naprawdę ładna, ale wtedy myślałem o innej...

Zainteresowała mnie A-66. Z jednej strony otwarta, z drugiej tajemnicza, ciekawa osoba, podoba mi się. Postanowiłem, że jeszcze się do Niej odezwę. Tymczasem poszedłem z MoD na kebaba. Była 5. rano, prawie wszystkie sklepy zamknięte. Tylko przed naszą budką stała niewielka kolejka. Wśród grupki osób stał Pan Menel, tym razem bardzo sympatyczny. Nie prosił o piwo, nie prosił o pieniądze, tylko zadał mi zagadkę: "jak kiedyś nazywała się ulica na której się znajdujemy". Szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia! Wiedziałem tylko, że za komuny nazywano ulice nazwiskami komunistów, a że to dość ważna ulica, więc zacząłem strzelać. Trafiłem za trzecim razem! Okazało się, że była to ulica Feliksa Dzierżyńskiego. Pan Menel oznajmił wszystkim, że zdobyłem brąz i przybił mi piątkę :) Poszedł gdzieś, a gdy wrócił po dwóch minutach, zamiast puszki piwa, trzymał w obu dłoniach po butelce piwa! Magia!

Idąc w stronę akademika, zjedliśmy zamówione jedzenie. Gdy połykałem ostatnie kęsy, zrobiło mi się niedobrze, a musiałem przejść jeszcze cały akademik. Na szczęście wygrałem walkę z bombą i mogłem spokojnie udać się do łóżka.

Obudziłem się o 12. Wypiłem całą wodę, która leżała obok mnie. Jeszcze nigdy woda nie była tak smaczna. Poszedłem do lodówki i wypiłem ukrytą wcześniej maślankę. Gdy maślanka się skończyła, zacząłem pić mleko. Dopiero wtedy poczułem, że jestem pełny. Przez trzy, cztery godziny nie mogłem nic zrobić, szwendałem się tam i z powrotem. Próbowałem pisać program, ale wtedy przysypiałem. Dopiero po zjedzeniu obiadu odżyłem. Po posiłku skontaktowałem się z A-66. Zaproponowałam piątkowy wypad na miasto i dałem Jej czas na zastanowienie. Godzinę później przyszedł M. i zaczął opowiadać jak dla niego skończył się dzień. Nie mając lepszych pomysłów, poszliśmy do parku. Trochę pogadaliśmy, skoczyliśmy do sklepu i wróciliśmy.

Wieczorem miałem zarezerwowaną pralnię. Zrobiłem pranie i rozwiesiłem je na suszarce. Niestety, suszarka trochę się rozwaliła, w taki sposób, że jej pochyłość względem podłogi wynosi jakieś 45 stopni, ale grunt, że działa! Wieczór spędziłem programując, a dosłownie przed chwilą odpisała mi A-66. Napisała, że chętnie pozwoli się wyciągnąć! Umówiliśmy się na godzinę 16.

Dzisiaj, jeśli będzie ładna pogoda, wreszcie rozłożymy basen. Musimy poczekać, aż z korytarzy znikną wszystkie sprzątaczki i w ten sposób będziemy mogli cieszyć się basenem przez cały weekend. M. interesuje się piłką, więc zaproponowałem mu , że skoro robimy tak popieprzoną rzecz, to czemu przy okazji nie rozłożyć przedłużki i ustawić na balkonie również telewizor. Teraz wszystko zależy tylko od pogody.

5 komentarzy:

  1. ChaotycznieLogiczny8 czerwca 2012 07:34

    Jak pisał Sapkowski: coś się kończy, coś się zaczyna... I tyle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc chciałbym żyć w świecie Sapkowskiego, byłoby chyba znacznie łatwiej:)

      Usuń
  2. Psuedonimy robocze Twoich nowych koleżanek są doprawdy urocze :D

    PS. czy mógłbyś wyłączyć weryfikację obrazkową do komentarzy? Byłoby wygodniej.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, za brak finezji, stwierdziłem że użyję losowych liczb z przedziału od 0 do 100:)

      Chyba masz rację co do tej weryfikacji, na razie blog nie jest bardzo popularny, więc nie ma co utrudniać komentowania, jak pojawi się spam, to ponownie włączę zabezpieczenie

      Usuń
  3. A ja myślałem, że to obwód ich klatki piersiowej :D. Cóż, każdy sposób dobry na wymyślanie pseudonimów roboczych.

    Pozdrawiam
    Radziej

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)