środa, 11 lipca 2012

Morderca Szyderca vs Ziemniak - 0:1

No tak, zachciało mi się zapiekanki ziemniaczanej! Wszystko zapowiadało się cudownie - jest śmietana, jest mleko, jest czosnek, są ziemniaki. Jest mały problem z naczyniem żaroodpornym, ale znalazłem gdzieś alternatywę.

Postanowiłem zrobić ekstra porcję. Skrobałem ziemniaki tak długo, aż zrobił mi się bąbel na palcu wskazującym. Potem je umyłem. Otworzyłem słoik ze śmietaną i początkowo wszystko wydawało się być ok. Gdy jednak wyciągałem jego zawartość, okazało się, że na dnie śmietana ma konsystencję kamienia. Ja wiem, że prawdziwa, wiejska śmietana jest trochę bardziej gęsta, ale żeby aż tak?

No dobra, jakoś udało mi się rozpuścić śmietanę w mleku. Zacząłem szukać szatkownicy, którą miałem zamiar pociąć ziemniaki. Nie znalazłem, więc zapytałem mamy. Mama oczywiście wyciągnęła ją z jakiejś tajemnej szafy i długo mówiła, żebym jej lepiej nie używał, bo mogę się pociąć. Pomyślałem "spokojnie, poradzę sobie, co to za problem trzymać mocno ziemniaka". Wziąłem do ręki ziemniaka, wziąłem szatkownicę i...CIACH! Zrobiłem sobie cienki plasterek dużego palca, paradoksalnie przez to, że szatkownica była bardzo tępa - ziemniak się zatrzymał, a mój palec nie:-( Siostra, widząc krew, zaczęła krzyczeć i pytać czy bardzo się pociąłem. Miałem ochotę zapytać, czy nie chciałaby zapiekanki z mięsem, ale wolałem poprosić o jakiś plaster.

Stwierdziłem, że chociaż miałbym stracić wszystkie palce, to dokończę tą zapiekankę. Ziemniaki trzeba było pociąć nożem, zaangażowałem w to siostrę i brata, a sam ciąłem lewą ręką. Brat oczywiście szybko zrezygnował, ale siostra dzielnie mi towarzyszyła. Praca zajęła nam jakieś czterdzieści minut i jak się przed chwilą okazało, zakończyła się sukcesem. Następnym razem zaufam Mamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)