wtorek, 3 lipca 2012

Praca

Mój poprzedni, "pijany post" nie opisywał dobrze tego co się wydarzyło...może to i lepiej.

Tak jak myślałem obudziłem się dość wcześnie, tj. o godzinie 7. Budzik zadzwonił godzinę później. Od razu pobiegłem do lodówki i wyciągnąłem stamtąd zimną wodę. Potem wypiłem mleko, potem jeszcze raz wodę i tak dalej, aż do zaspokojenia pragnienia.

Siedziba firmy znajduje się dość daleko. Mają jakieś biura gdzieś w centrum, ale szef woli siedzieć na zadupiu. Jechałem tam trzema autobusami. Drzwi budynku firmy znajdowały się siedem kroków od autobusu. Wychodziło się po schodach, a tam miłe zaskoczenie. Dość duża przestrzeń, wszędzie jakieś monitory i sprzęt elektroniczny, w rogu aneks kuchenny. Akurat trafiłem na moment, gdy szef mówił coś takiego: "...jesteśmy zje**mi, że produkujemy te układy..." Od razu wiedziałem, że będzie wesoło. Przywitał się z nami i kazał poczekać. Przez ten czas kłócił się z jakimiś pracownikami, a ja nie mogłem się powstrzymać od śmiechu - nic nie chciało im działać. Kolega próbował podpiąć monitor do laptopa i czołgał się gdzieś pod stolikami. Inny kolega walił w komputer i mocno się wkurzał. Szef tłumaczył dlaczego coś nie chce działać, ludzie, którzy Go słuchali, nie wytrzymali i zaczęli się śmiać. Szef również nie wytrzymał i śmiał się z nimi.

Gdy szef trochę ochłonął, zaczął nam mówić co mamy zrobić. Projekt nie wydaje się być skomplikowany, więc pewnie bez problemów go zrobię, zwłaszcza, że mam więcej czasu niż podejrzewałem. Ważne, że wiem co mam robić i nawet mnie to interesuje.  Rozmawialiśmy tak może z piętnaście minut i poszedłem na przystanek. Dojazd powrotny zajął mi ponad godzinę. Wychodzę z autobusu, a tam kobiety, piersi, mnóstwo piersi, rzekłbym Cyckoland! Szkoda, że nie obnażone;) Poza tym ludzie, psy, samochody i cała reszta.

Gazety zaczynają robić podsumowania po Euro. Ciekaw jestem jak Polacy będą reagować na fakt, że państwo wydało ponad 6% PKB na tą imprezę. Wśród kibiców jest wielu zwolenników takich działań. Co ciekawe, wśród tych kibiców jest też wiele ludzi narzekających, że podwyższa się wieki emerytalne, że podatki wysokie, albo że zarobki niskie. Już wiecie o co mi chodzi? Tak, macie racje! Naród chciał Euro, to niech teraz płaci za to, żeby turyści mogli się dobrze bawić.

Pozwólcie, że przedstawię Wam przykład niegospodarności - Stadion Narodowy - najdroższy stadion piłkarski na świecie. Stadion kosztował nas 1.9 mld złotych! Kiedy to się zwróci? Zróbmy małą kalkulację. Bilety na mecz Polska-Rosja były sprzedawane na Allegro średnio(uwzględniając wszystkie rodzaje) po  ok. 500 zeta. Oczywiście na Allegro jest o wiele drożej niż w kasach, ale załóżmy, że taka jest normalna cena. Stadion mieści 58 tys ludzi, czyli z jednego przychód brutto wynosi 29mln złotych. Nie jest źle. W sytuacji, gdyby nie było żadnych wydatków wystarczyło by zorganizować 35 meczów takiej rangi. Problem w tym, że utrzymanie stadionu kosztuje. Trzeba uwzględnić koszty wynajęcia pracowników, ochrony, ewentualnych zniszczeń, zużycia energii, remontów, sprzątania itd... Podejrzewam, że te koszty mogą pochłonąć 70% przychodu(optymistycznie patrząc), czyli z 29 milionów zostaje nam niespełna 9mln. Ponadto nikt nie chce robić na tym stadionie mniej ważnych meczy, bo to się nie opłaca. W takim tempie możemy jeszcze bardzo długo poczekać, aż stadion na siebie zarobi, zwłaszcza, że nie mamy kolejnego Euro w planach. Oczywiście to są moje prywatne kalkulacje i prawda może być trochę inna, ale nie sądzę, żeby było lepiej. Przyjąłem dość optymistyczny scenariusz, gdzie bilety są cholernie drogie. Przy bardziej rzeczywistych kalkulacjach wyszło mi, że potrzeba zorganizować około 200 meczów rangi Euro - nieosiągalne, zwłaszcza, że nie często się takie zdarzają, a przez ten czas trzeba utrzymywać stadion. Miesięczny koszt utrzymania stadionu, to około 1mln złotych. I taka ciekawostka na koniec - Skarb Państwa nie dostał ani grosza za za bilety na Euro na Stadionie Narodowym.

Jeśli już jesteśmy przy Euro, od znajomych dowiedziałem się, że mój "ulubiony" portal(Onet) wyznaczył sobie za cel wyreklamowanie mało znanej modelki Natalii S. Z ciekawości postanowiłem się przyjrzeć sprawie i jestem zaskoczony. Nie wiem jaki Onet ma w tym interes, ale jak to powiedział kolega, Natalia S. jest wszędzie i za przeproszeniem, prawie każdy czytelnik już widziało Jej d. i cycki. Znajomy kolegi, opowiadając mi o tym, wyraził się mniej, więcej tak: "Ta Natalka jest wszędzie! Czytam o zamachach w Syrii - Natalka, czytam jak się robi placek - Natalka, czytam o odkryciach naukowców - Natalka, klikam wreszcie w link o Niej, a tam Jej d*pa". Bardzo dosadnie powiedziane, muszę przyznać.

Niebawem na moim blogu pojawi się coś nowego, ale to zależy od tego, ile będę miał czasu. Więcej informacji niebawem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)