piątek, 6 lipca 2012

Zapach seksu

Dziwna ta noc. Niby wszyscy powinni już wyjechać, a w akademiku wciąż dużo ludzi. Dzisiaj było bardzo tłoczno pod lokalnym sklepem, zupełnie jakby to były juwenalia. W dodatku gorąco i spokojnie. Samochody jeżdżą rzadziej niż zwykle, na ulicach zamiast studentów zaczynają się pojawiać jacyś turyści. A w parku ludzie próbują się opalać.

Dziś spotkałem się z dobrą znajomą, przyjaciółką, z którą widuję się raz, na jakiś czas i zawsze mogę z Nią szczerze porozmawiać. Dla wygody nazwę Ją A3...

Poszliśmy właśnie do parku, bo chciała się poopalać. Mi tam wszystko jedno, więc przystałem na propozycję. Przy okazji podrzuciłem na wydział jakieś papiery. A3 nie lubi słońca i nie rozumiem dlaczego się opala, Ona chyba też. Zaktualizowaliśmy informacje o sobie, pogadaliśmy o kilku ciekawych sprawach. A3 jest ode mnie dużo starsza i kończyła psychologię, więc zawsze ciekawie się z Nią rozmawia. To dość rezolutna i asertywna dziewczyna, wiem, że gdy rozmawiamy, będzie to szczera rozmowa.

Siedzieliśmy w parku około godziny. Potem poszliśmy do sklepu i do mnie. "Katie" dziś się wyprowadził, więc mam cały wolny pokój. Zostawił mi w lodówce jakiś podejrzany pasztet i pół butelki wódki! Bardzo dobrze.

Włączyłem jakąś muzykę. A3 poprosiła mnie o masaż. Wiedziałem jak to się skończy. Zrobiłem Jej masaż, a potem uprawialiśmy dziki seks. To nic osobistego, po prostu mieliśmy ochotę na seks. Zawsze jesteśmy szczerzy względem siebie, a że była okazja, to czemu nie skorzystać i udawać, że jesteśmy tacy niedostępni. To mi się właśnie u Niej podoba - bezpośredniość. Podczas seksu powiedziała mi, że umiem obchodzić się z kobietami. No cóż, faceci lubią gdy kobiety mówią coś takiego:)

Wieczorem wreszcie wskoczyłem do basenu. To było wspaniałe uczucie, od razu poczułem się orzeźwiony. Posiedziałem tam z dwie godziny. Po wyjściu wziąłem prysznic i zrobiłem sobie małą drzemkę.

Gdy się obudziłem postanowiłem dokonać drobnych zmian na które bardzo długo czekałem. Nie wiem, czy mieliście okazję spać na piętrowym łóżku, ale to bardzo nieprzyjemna sprawa. Dlatego, po roku czasu zamieniłem sobie łóżko. Nareszcie wyśpię się jak człowiek, a najważniejsze, że nie będę musiał codziennie z niego zeskakiwać. Hmm, może właśnie dlatego tak bolą mnie stawy...

Wdałem się w małą kłótnię z M. na temat odżywiania. M. próbował wcisnąć mi kit, że ryż jest mniej kaloryczny i zdrowszy od ziemniaków. O ile na temat zdrowia ciężko dyskutować, to na temat kaloryczności nie mogłem się zgodzić. Przecież ryż ma więcej węglowodanów niż cola! Postanowiłem się z Nim założyć i wygrałem 10 złotych. Zanim to sprawdziliśmy, ciągle wypominał mi, że jestem głupi i że strasznie pie**olę. Szkoda że nie założyłem się o stówę. Tak, czy inaczej, następnym razem pomyśli dwa razy zanim coś powie.

Ludzie nie mają pojęcia na temat odżywiania. Kiedyś, w liceum, moja koleżanka stwierdziła, że będzie się zdrowo ożywiać i przy okazji zacznie się odchudzać jedząc ryż. Kłóciła się ze mną prawie codziennie, a koleżanki stawały po Jej stronie. Czas najobiektywniej zweryfikował Jej plan i... ładna kuleczka się z Niej zrobiła. Jeśli już coś się robi, to warto zainteresować się daną sprawą, a nie polegać wyłącznie na intuicji. Mitów miejskich i wiejskich jest bardzo wiele, a ich prawdziwość pozostawia wiele do życzenia. Trochę rozwagi w tym co się robi, a pozbędziemy się wielu rozczarowań.

3 komentarze:

  1. inż. Kobieta6 lipca 2012 04:14

    Myślisz jeszcze czasem o K.?

    OdpowiedzUsuń
  2. inż. Kobieta9 lipca 2012 09:38

    Ot, zwykła kobieca ciekawość, nic poza tym..

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)