czwartek, 30 sierpnia 2012

Przeciążenie

Wczorajszy dzień był ciężki ale dziś jest bardzo podobnie. Zaczęło się od tego, że znowu wcześnie wstałem, a okazało się, że tym razem nie będziemy kopać od rana. I znowu chodziłem wkurzony i niewyspany przez kilka godzin. Gdy już zaczęliśmy pracować, był największy upał i z moimi czarnymi włosami ciężko było wytrzymać, ale to nie upał przeszkadzał najbardziej. Po wczorajszym dniu mam straszne zakwasy na plecach. Nigdy nie ćwiczyłem tej części ciała, więc to całkiem zrozumiałe, minus taki, że czuję się jak staruszek, nie mogłem się schylić, a tu jeszcze tyle pracy.

Gdy byłem w polu, zadzwonił do mnie Ł. i mówi, że muszę coś szybko zrobić, bo to bardzo pilne. Zwariować można. Gdy tylko skończyłem z ziemniakami, pobiegłem do siebie i zacząłem programować. Nie wiem, czy to ze zmęczenia, czy z przypadku, nic nie chciało mi wyjść, ciągle pojawiały się jakieś literówki, które wstrzymywały prace na dłuższy czas i niszczyły mój mózg. Dopiero godzinę temu skończyłem.

W międzyczasie odezwała się znajoma i jak to u Niej w zwyczaju, chciała przełożyć wycieczkę na niedzielę. Niech będzie, wszystko mi jedno. Zadzwonił też kolega z dawnej pracy i poprosił o pomoc w przeprowadzce. Oczywiście nic za darmo. Zgodziłem się tylko dlatego, że zapomniałem jak bardzo bolą mnie plecy. Jak sobie o tym przypomniałem wkurzyłem się sam na siebie.

Tydzień jest naprawdę uroczy. Wczoraj i dzisiaj było kopanie ziemniaków. Cały wieczór spędziłem na programowaniu, jutro muszę pojechać do Mojego Miasta i jeszcze więcej programować. Pojutrze przeprowadzka, a w niedzielę, tak, żeby wykończyć resztę mięśni - wycieczka.

To jeszcze nic, dzisiaj mama stwierdziła, że wyprowadzi się na jakiś czas do ciotki. Ciekaw jestem czy to zrobi.

Mam ochotę na duże, zimne piwo. Szkoda, że najbliższy sklep jest kilka kilometrów stąd. A czynnego o tej porze sklepu pewnie nie znajdę w promieniu dziesięciu kilometrów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)