...lub jakkolwiek inaczej. Te pospolite w Polsce rośliny zdominowały mój dzień.
Poszedłem spać koło piątej nad ranem, a już o ósmej obudził mnie tata z prośbą o pomoc przy zbieraniu ziemniaków. Niczego wczoraj nie mówił, więc zostałem niemiło zaskoczony. Zdążyłem wypić tylko herbatę i pobiegłem na pole. A tam, jak pewnie się domyślacie - ziemniaki. Z niewielkim przerwami pracowaliśmy do wieczora, a i tak zostało trochę pracy na jutro. W trakcie przerwy moi rodzice zdążyli się pokłócić o zupełnie bezsensowną rzecz. Z powodu kłótni obiadu nie było. więc przez dobre dziesięć godzin pracowałem niewyspany i głodny. Dopiero wieczorem zjadłem jakieś kanapki.
Jak każdy wie - niezwykłe zjawiska bardzo mnie lubią, więc to nie koniec ciekawostek. Napisała do mnie A. - tak bez powodu, ze standardowym tekstem "co słychać". Napisała również A2 - dowiedziałem się, że Jej narzeczony wie, że się całowaliśmy, chociaż nie zna szczegółów, co nie zmienia faktu, że jest na mnie baaardzo wkurzony. To jeszcze nie koniec. Rozmawiałem z A3, która zaczęła mi się zwierzać, że ma problemy ze swoim facetem i chce się spotkać. Tutaj powinienem napisać o innych dzisiejszych A. ale nie chcę wprowadzać zamieszania z oznaczeniami. Po prostu ręce opadają. W takich sytuacjach trzeba wynosić się do miasta, co też postaram się zrobić w piątek.
W planach miałem wycieczkę do odległego miejsca, ale chyba będzie musiała poczekać, aż skończę z ziemniakami. Nie ma nic lepszego od noszenia tam i z powrotem 50-co kilogramowego kosza... Tartar musi być niebem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)