niedziela, 9 września 2012

Podłoga pamięta wszystko

Świat wokół mnie zwariował. Sytuacja diametralnie się zmieniła. Wczoraj dostałem od szefa dziwnego maila. Napisał, żebym nic nie robił, musimy pogadać w poniedziałek. Jestem ciekaw o co tym razem chodzi. Kto wie, może będzie chciał mnie wyrzucić, wcale bym się nie zdziwił. Muszę znaleźć coś lepszego. Mam już na oku inną firmę, gdzie czas pracy jest od 8. do 16, nie ma problemu z wypłatą, a jak kończę pracę to nie obchodzi mnie co się dalej dzieje. Tutaj muszę myśleć nad pracą przez cały dzień, czasami nie śpię w nocy, nie powiem, żebym był zadowolony. Na początku inaczej to wyglądało.

Koledzy się śmiali, bo ja zamiast martwić się mailem od szefa, cieszyłem się, że mam wolny dzień. Potrzebowałem tego. Zrobiłem jakieś nieszablonowe żarcie, wyłączyłem komórkę, odłączyłem prawie na cały dzień internet, i zacząłem porządkować mój komputer. Gdy to się znudziło, poszedłem po piwo, znalazłem jakiś film dokumentalny o II WŚ i zacząłem oglądać. Później wrócili koledzy z pracy, a ja zacząłem się zbierać do umówionego spotkania.

Spotkałem się z koleżanką z dawnych lat. Bardzo miła kobieta, powiedziałbym, że idealna. Przed spotkaniem napisała, że się spóźni i określiła dlaczego, oraz za ile minut będzie. Teraz rzadkością jest, żeby kobiety tak pilnowały terminów spotkań, bardzo mi się to spodobało. Zabrałem ją do takiego fajnego ogórdka piwnego w okolicach rynku. Rozmawialiśmy jakieś dwie godziny, poprosiłem Ją, żeby opowiedziała co się u Niej wydarzyło od momentu rozpoczęcia liceum. Dowiedziałem się, że nieźle się Jej układa. Kończy studia, jest zatrudniona w firmie swojej mamy, ma własne mieszkanie, co roku wyjeżdża na wycieczki, tylko brakuje Jej porządnego faceta, na którego mogłaby liczyć. Z drugiej strony nie chce się z nikim wiązać na siłę, chce trochę skorzystać z życia i czuje, że nie jest gotowa na założenie rodziny. Użyła nawet stwierdzenia, że "Nie jestem jeszcze na tyle dojrzała". Zaprotestowałem, powiedziałem, że takie podejście świadczy właśnie o rozsądku i dojrzałości.

Bardzo fajnie się nam rozmawiało, odprowadziłem Ją i na koniec zaprosiłem na najbliższą imprezę akademicką, która odbędzie się pewnie w październiku.

Dzisiejszy dzień troszkę się różnił od wczorajszego. Po pierwsze wstałem bardzo późno. Miałem chyba fajny sen, bo jak się obudziłem, to znowu chciałem zasnąć. Powiem szczerze - dziwne uczucie. Gdy już się jakoś ogarnąłem, to wybrałem się do sklepu. Znowu kupiłem jakiś syf. Po powrocie spotkałem MoD. Posiedział u mnie dłuższą chwilę, dużo rozmawialiśmy. Jak zwykle musieliśmy poruszyć kwestię religii. Zaraz po wyjściu MoD. Wyszedłem po A3, bo zaplanowaliśmy porozmawiać. Tu znowu byłem miło zaskoczony, bo w ramach niespodzianki kupiła wino.

Wyszło tak jak zwykle. Mieliśmy pogadać, a zamiast tego oglądaliśmy film, a później standardowy scenariusz... Podczas łóżkowych igraszek przewróciłem butelkę z winem. Całe szczęście wino zalało tylko podłogę. Niestety, z racji sytuacji w której się znajdowałem nie posprzątałem tej czerwonej kałuży i na podłodze został kleks, którego nie da się zmyć.

Niepokoją mnie te ostatnie "wyskoki". To już nawet nie jest takie fajne. Muszę związać się z kimś na stałe, ale chyba nie potrafię, nie widzę dla siebie kandydatki.

A teraz dopijam resztkę wina z butelki i myślę jak zagospodarować wolny czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)