Nie jestem w stanie przypomnieć sobie co robiłem wczoraj - zupełna pustka. Musiałem jakoś spędzić cały dzień ale nie wiem jak. Z pewnością nic nie piłem. Może po prostu nic nie robiłem?
S. przeprowadził się do pokoju M. W tym roku będą mieszkać razem. To może być tragiczne w konsekwencjach. Nie minął dzień, a S. już jest chory. Jest śmiesznie - MoD wyżera mu tabletki. Przychodzi do pokoju S, rozgląda się, patrzy - O Rutinoscorbin! Mogę się poczęstować - pyta.
- Nie możesz, bo nie jesteś chory - odpowiada S.
- Ale przecież takie rzeczy się je!
I w tym momencie S. dał mu tabletki bez dalszych dyskusji. Szkoda że nie było tam aspiryny.
Wieczorem przyjechał kumpel, któremu pomagaliśmy z przeprowadzką. Kupił nam dużą wódkę:) Facet ma gest. Zaprosił nas na parapetówę, gdy już poukładają graty w mieszkaniu.
Chwilę później zacząłem gotować, bo miały odwiedzić mnie dwie koleżanki, z którymi spotkałem się w niedzielę. Nie było tak nastrojowo jak dwa dni temu, ale było nieźle. Jedzenie im smakowało, chociaż nie wiem, czy powiedziały to z grzeczności, czy dlatego, że tak było.
Trochę gadaliśmy, a później oglądaliśmy ambitny, rosyjski film. Po filmie, odprowadziłem je na tramwaj.
Ludzie zaczynają zapełniać akademik. Zaczęła się sesja jesienna, więc coraz więcej osób z bagażami. Podoba mi się to, lubię, gdy w akademiku są ludzie. Przez wakacje było trochę nudno. Z drugiej strony zbliża się październik...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)