poniedziałek, 8 października 2012

Jedna noc....

Jest impreza, jest bałagan. Bałagan dotyczy każdej strefy, nie tylko tej fizycznej.

Na początek opiszę to, co zobaczyłem, gdy się obudziłem. Była godzina 10. leżałem w swoim łóżku, śpiąc pijackim snem. Otwieram oczy - nie wierzę! Na podłodze mnóstwo błota i szkła, stoliki zawalone szklankami, butelkami i jedzeniem. Na szafce dwie litrowe butelki po szkockiej. W rogu leży koc, a na nim przewrócone piwo. Koło drzwi złamany na pół mop. Wszędzie znajdowało się rozlane wino, które dzięki swojej lepkości sprawiało, że grawitacja działała lepiej. Gdzieniegdzie można było dopatrzeć się opakowań z zupkami chińskimi. Były też śmieci, które dopełniały niezwykły krajobraz. A teraz najlepsze - na piętrowym łóżku, na górze spał Psychopata...

Psychopata to dość specyficzny człowiek - jego pseudonim wiele tłumaczy. Człowiek ten mieszka w tym samym składzie co MoD, w sąsiednim pokoju. Lubi grać w baaaardzo stare gry komputerowe, nadmiernie gestykuluje, mówi bardzo szybko i całkiem bez sensu, czasami zagaduje człowieka i stwierdza, że nic nie chciał powiedzieć, kilka razy pojawiał się w znanym serwisie Youtube. Najprawdopodobniej jest homoseksualistą.

Wróćmy jednak na sam początek, a nawet wcześniej, bo do godziny 17.

Do imprezy została godzina, S, M. i jeszcze jeden znajomy zaczynają pić wódkę, tymczasem ja suszę włosy i walczę z Linuksem, bo akurat przed chwilą się wysypał, a system jest potrzebny żeby móc odtworzyć na imprezie moją playlistę. Naprawa systemu zajęła mi dwadzieścia minut - tyle samo co późniejsze wyjście do sklepu po wodę i jogurt. Gdy byłem w sklepie, zadzwonił do mnie MoD i zapytał jaką wódkę ma mi kupić.

Wróciłem do akademika i dołączyłem na balkonie do pijących kolegów. Minęła oficjalna godzina rozpoczęcia i standardowo nikt nie przyszedł. Dopiero około 19.30 przyszedł dawny współlokator M. wraz ze swoją dziewczyną. Dostałem od nich prezent w postaci wódki i sporej ilości zupek chińskich:)

Towarzystwo zaczęło się zbierać, przenieśliśmy się do mojego pokoju. Na razie w pokoju była przewaga facetów. Ludzie nie byli jeszcze bardzo pijani, jeden kolega postanowił nawet, że będzie liczył kieliszki, które wypił. Podobno przy dwudziestym kieliszku stracił numerację. Ktoś inny zaproponował ciekawe zadania. Polegało ono na tym, żeby zjeść dwanaście paluszków w ciągu jednej minuty. Tylko jednemu koledze to się udało. Człowiek waży jakieś 130 kg, ma usta większe od mojej głowy, więc miał szanse, ale i tak zdążył w ostatniej sekundzie. Jeden kolega tak ambitnie podszedł do sprawy, że musiał biegnąć do łazienki. A wydawałoby się, że zjedzenie dwunastu paluszków w ciągu minuty to żaden problem...

Kolejni goście to znajomi z uczelni, imprez, dawni mieszkańcy akademika itd... Jeden ze znajomych jak zwykle przyszedł bez flaszki. Wkurzyło mnie to, bo ciągle żeruje na innych, więc zapytałem gdzie flaszka. Powiedział, że na razie wpadł tylko na chwilę i zaraz wróci z flaszką. Już nie wrócił. Jeszcze bardziej wkurzył mnie Ł. przyszedł razem z dwoma kumplami i żaden nie kupił wódki! Mieli ze sobą po jednym piwie! Nawet dziewczyny lepiej się spisały. Oczywiście Ł. napierdolił się solidnie. Podejrzewam że wypił co najmniej pół litra.

Gdy minęła fala facetów, zaczęły pojawiać się dziewczyny, niestety dość późno. Przyszła nasza sąsiadka z pietra, znajoma MoD i moja koleżanka z dawnych lat razem z dwiema znajomymi. Przyszła też duża grupa znajomych z ostatniej popijawy w plenerze. Dostałem od nich świetny prezent - litrową butelkę, obklejoną kolorowymi karteczkami, na których były napisane zabawne rymowanki i życzenia. Wśród nowo przybyłych gości była ta straszliwie wielka kobieta, ale była też dziewczyna, która mi się spodobała. Od razu zacząłem z Nią rozmawiać. Przerwałem na chwilę, gdy zobaczyłem K. Przywitałem się z Nią i wróciłem do w/w dziewczyny. Zaproponowałem Jej zakład o to czy zje dwanaście paluszków w ciągu minuty:) Oczywiście przegrała, stawką było piwo - dobry pretekst aby spotkać się w cztery oczy:)

W pokoju było bardzo ciasno, nie dało się swobodnie poruszać. Około 21. przyszła portierka i powiedziała, że w akademiku nie ma już imprez. Zignorowałem Ją, ciszy nocnej jeszcze nie było. Dała sobie spokój.

Ja i koleżanka, która niedawno obroniła pracę magisterską, zaczęliśmy śpiewać piosenki, które leciały z moich głośników. M. ciągle mnie wkurzał, bo przełączał muzykę, pomimo, że wszyscy chcieli słuchać tej mojej. Później otwierałem jakimś dziewczynom wino wyciskarką do czosnku i piwo szklaną butelką. Problem był taki że ta butelka nie miała zakrętki, więc dość szybko ułamałem szyjkę. Uparłem się jednak, że otworze to piwo, więc kruszyłem pęknięte szkło. Jako, że pijaństwo daje +10 do nieśmiertelności, nie czułem efektu tych moich zabiegów. Miałem rękę całą we krwi, ale dość szybko przestała krwawić.

Już dość wcześnie impreza podzieliła się na dwa pokoje. Pokój M i S był tzw. "pokojem szybkiej najebki". Każdy kto tam wszedł, wychodził pijany. Kilka razy miałem okazję tam przebywać. Było jeszcze jedno miejsce gdzie przebywali ludzie - balkon. Tam przesiadywali palacze, ale również można było się napić.

Impreza w moim pokoju zakończyła się około północy. Wcześniej dwukrotnie dzwoniły portierki i prosiły o zakończenie. Zanim to się stało, część gości zdążyła już wyjść, m.in. K. Odprowadziłem Ją do wyjścia i pożegnałem się z Nią. Było dziwnie. Czuję, że powinniśmy kiedyś się spotkać i szczerze porozmawiać.

Gdy upewniłem się, że nikogo nie ma w pokoju, zamknąłem go, a następnie udałem się z kilkoma osobami w stronę wyjścia z akademika. Wśród tych osób była moja wybranka, którą później odprowadziłem pod sam dom, odrywając się tym samym od reszty towarzystwa. Pożegnałem się z Nią, przytuliłem i wróciłem do strefy 0. W moim pokoju nie było nikogo, jednak po chwili przyszedł MoD, zaproszona przez Niego dziewczyna i Psychopata. Widziałem wyraźnie, że ta dziewczyna mnie podrywa. Chciała pomóc mi ze sprzątaniem. Później mi powiedziała, że lubi facetów z długimi włosami.

Pozbieraliśmy większość butelek i poszliśmy na miasto. Śmiesznie to wyglądało, bo z przodu szedł Psychopata z MoD i rozmawiali o religii, a z tyło szedłem ja z trzymającą mnie pod ramię dziewczyną i śmialiśmy się z pary przed nami. Żeby było śmieszniej, ta dziewczyna to A..ileśsettam. W pewnym momencie złapała mnie za dłoń i szliśmy przez miasto niczym para. Do pierwszej knajpy nie zostaliśmy wpuszczeni. Zaproponowałem inną, ale gdy przyszliśmy na miejsce, okazało się, że knajpa już nie istnieje. Kolejna moja propozycja wypaliła i spędziliśmy tam trochę czasu. Po godzinie wygonili nas z ogródka i kazali wejść do środka. Znajoma MoD grzała swoje ręce moimi, a chłopaki gadali o jakiś głupotach. Chwilę później przyszedł M. - nie mam pojęcia skąd się tam wziął, na dodatek całkiem sam.

Zostałem w knajpie z nową znajomą, a koledzy wyszli. Gdy my chcieliśmy wyjść, okazało się, że zaginęła moja kurtka. Trochę się wkurzyłem, bo byłem niemal pewien, że miałem ją koło siebie. No nic, trzeba było się pogodzić ze stratą i wyjść z knajpy. Odprowadziłem moją towarzyszkę pod mieszkanie i pocałowałem Ją na dobranoc. Nie wiem czemu to zrobiłem, to pewnie wina alkoholu. Pożegnaliśmy się, a ja poszedłem do akademika.

Pierwsza rzecz, którą zrobiłem, to wklepanie w przeglądarce adresu allegro.pl i zakup nowej kurtki. To było naprawdę głupie, bo nowa kurtka kosztowała mnie 500 zeta i była kupiona po pijaku, bez zastanowienia. Chwilę później dzwoni telefon - nieznany numer. Okazało się, że to Psychopata. Mówi mi, że wziął moją kurtkę. No super! Po cholerę jej w ogóle dotykał?! Poszedłem spać.

Scenę z pobudki opisałem na początku tego wpisu. Nie zamknąłem pokoju i dlatego Psychopacie udało się wejść. Nie wiem dlaczego spał u mnie, skoro do swojego pokoju miał kilka kroków. Obudził się i powiedział mi, że przyniósł moją kurtkę. Wyrzuciłem go z pokoju.

Nie miałem siły sprzątać, miałem mega kaca. Zjadłem jogurt, wypiłem mleko i dalej źle się czułem. Podniosłem z ziemi jakąś zupkę chińską i też ją zjadłem. Trochę mi to pomogło. Odwiedziłem M. i MoD. M zbierał się do domu, a MoD oglądał głupi film. Poprosiłem go o długopis. Drugi znalazłem u siebie. złączyłem połamane fragmenty mopa, przyłożyłem do nich długopisy i obkleiłem taśmą klejącą.

Sprzątanie zajęło mi prawie cały dzień. Miałem jedną przerwę, gdy przyszedł kumpel i zaproponował piwo. To był ten sam gość który próbował wejść na moją imprezę bez wódki. Zgodziłem się - on płacił. Trochę pogadaliśmy, ale niezbyt dużo, byłem za bardzo zmęczony.

Gdy kończyłem sprzątać, wrócił współlokator. Tak jak podejrzewałem - nocował u siostry. Było już czysto, więc nie miał okazji zobaczyć konsekwencji imprezy. Gwoli ścisłości, drugi współlokator wyjechał na weekend do domu.

Wieczorem napisałem maila do gościa od kurtki. Powiedziałem mu, że zakup został zrobiony przypadkowo przez mojego syna, który zrobił to bez mojej wiedzy. To było dobre kłamstwo, więc musiało się udać. Zwróciłem facetowi koszty wystawienia aukcji i prowizję.

Chwilę później zjawił się u mnie znajomy z moich rodzinnych okolic i oznajmił że chce przenocować. Oczywiście ugościłem Go i nakarmiłem. On ciągle coś mówił, więc nie miałem miłego wieczoru. Poszedłem pod prysznic i poszedłem spać. W nocy znajomy szedł do łazienki i po drodze przywalił w leżącą koło mojego łóżka hantlę. To musiało boleć, taki ciężarek waży 15kg i bardzo nie lubi palców u nogi. Śmiałem się jak głupi i nie mogłem powstrzymać przez dobre dziesięć minut.

Niedzielny poranek był nieprzyjemny. Trzy razy się budziłem, zanim wstałem z łóżka. Byłem niewyspana, a na zewnątrz padał deszcz. Ostatecznie wstałem o 13. Od razu udałem się do lodówki i coś wypiłem. Później zrobiłem dwie kanapki ze smalcem. Miałem ochotę je zwymiotować. Nie mogłem się za nic zabrać. Postanowiłem, że w pierwszej kolejności nawiąże kontakt z osobami z imprezy. Dogadałem się z obiema dziewczynami, które odprowadzałem. Nie znają się, a ja nie wiem na którą się zdecydować. Być możne z żadną nie wyjdzie, ale chcę spróbować. Wiem, że to złe z mojej strony, ale pozwolę sobie być egoistą.

Wysłałem kilka maili w sprawie moich studiów i napisałem program, który planowałem dawno temu zrobić. Wieczorem poszedłem w odwiedziny do M2 i jego dziewczyny. I jak zwykle miło spędziłem czas. Sprawili sobie małe koty, więc było wesoło. Jeden wyszedł mi na ramię i zasnął:) Później próbował wyjść na głowę. Wyglądał bardziej jak czarna kulka niż kot. Drugi cały czas biegał po mieszkaniu.

Wróciłem do akademika, a tu MoD i M. grają z nowymi współlokatorkami w monopol. czyżby przełamywały się lody?

Rozwiązała się sprawa mojego współlokatora. Okazuje się, że był bardzo pijany gdy zasnął w łazience. Rano udawał, że nic nie pamięta. Musiał kłamać, gdy mi to mówił, unikał mojego wzroku. Muszę mu wymyślić jakiś pseudonim. Może Pijaczek?:)

Od rana powrót do rzeczywistości - uczelnia.

1 komentarz:

  1. ChaotycznieLogiczny8 października 2012 06:04

    Dooooooooobra impreza :) Lubię czytać opisy Twoich imprez, zawsze napawają mnie optymizmem, bo zawsze coś ciekawego się na nich wydarzy :) Chciałem tylko dodać, że wybacz,że dawno nic nie komentowałem, ale czytam Cię na bieżąco i wpadam tutaj codziennie szukając nowych wpisów :) Powodzenia z tymi dwiema (i z uciekaniem przed tą większą 'koleżanką')! ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)