poniedziałek, 15 października 2012

Katolickie dziewczę

MoD. za każdym razem próbuje pokazać swoją hipokryzję. Na ostatniej imprezie był z dziewczyną ze swojej grupy apostolskiej. Niby z dziewczyny wielka katoliczka, chodzi często do kościoła, a zachowuje się jak dziwka. Z tego co mówił MoD, podobno non stop mówi o seksie. Opowiadała mu o tym, że kiedyś obraziła się na swoją koleżankę i poszła do knajpy, a następnie przespała się z pierwszym lepszym facetem. To co mówi MoD. może być prawdą, bo widziałem, jak się zachowywała na imprezie.

No właśnie - impreza. Dowiedziałem się, że dziewczyna z którą się całowałem też jest nawiedzona. Ciekawe w którą stronę... Organizator imprezy ma podobno spore kłopoty. Był u kierowniczki i będzie musiał pogadać z dziekanem. Najprawdopodobniej wyrzucą go z akademika. Portierka w raporcie zapisała, że był hałas, agresja, rozbite szkło, alkohol i bezczelność. Ciężko mi powiedzieć co z tego było prawdą.

Nareszcie załatwiłem formalności związane z wpisem na kolejny semestr. Tylko dzisiaj musiałem odwiedzać dziekanat trzy razy. Cieszę się, że mam to za sobą.

S. miał dzisiaj wyjątkowo nieprzyjemny dzień. Na uczelni niczego nie załatwił, a termin składania indeksu mija dzisiaj. Co z tego, że przez tydzień męczyłem Go, żeby zbierał wpisy, On jak zwykle ma wszystko gdzieś. W dziekanacie dowiedział się, że w przypadku niezłożenia indeksu, może zostać skreślony z listy studentów. Jakoś tym się nie przejął. Stwierdził tylko, że będzie się odwoływał i pojechał do pracy. W pracy nie mógł dostać się do swojego pokoju, bo ktoś zmienił kod dostępu. Zadzwonił do kogoś i ten ktoś miał do Niego oddzwonić, ale jak to w przypadku S. bywa - padła mu komórka, więc wrócił się do akademika. Na portierni dowiedział się, że był u Niego kurier, ale nie mógł się dodzwonić. Znając życie, S. jako "pierdo**nemu farciarzowi" znowu uda się wyjść ze wszystkich opresji.

A akademiku trwa inwazja biedronek. Wczoraj usunąłem z pokoju przynajmniej dwadzieścia owadów, pomimo tego, że okno było zamknięte. To co jest w pokoju jest niczym w porównaniu do tego, co dzieje się na zewnątrz. Biedronki są wszędzie. Wlatują do akademika przez otwarte drzwi balkonowe i w rogu korytarza robią sobie olbrzymią kolonię. Na balkonie jest ich tak dużo, że ciężko przejść, aby którejś nie rozdeptać. Aramgedon!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)