czwartek, 11 kwietnia 2013

Nie da się tego opisać!

To był niezwykły dzień. Nic na to jednak nie wskazywało. Obejrzałem jakiś film, zrobiłem śniadanie, poszedłem odebrać dyplom, zarejestrowałem się u lekarza i poszedłem do sklepu. Wracając spotkałem B.

Szansa na takie spotkanie jest zbliżona do zera. Dziś wzięła urlop i była na spacerze w parku. Wystarczyło, że szedłbym 30 sek później, albo poszedł inną drogą, to nie spotkałbym Jej. Myślę, że po prostu los tak chciał.

Zaproponowałem, żeby podeszła ze mną do akademika. Rozpakowałem zakupy i wyszliśmy na spacer, po drodze kupując lody. Usiedliśmy na ławce w parku i po prostu było magicznie, tak jakby wszystko, co było wcześniej nie istniało. Śmialiśmy się i nie mogliśmy zrozumieć co się właśnie dzieje. Powiedziałem, że to wiosna.

Poszliśmy na obiad, a później z powrotem do mnie. Postanowiliśmy przejść się gdzieś dalej, a konkretnie pochodzić po lesie znajdującym się w Moim Mieście.

Znowu było cudownie. Najpierw siedzieliśmy w lokalnej knajpie. Wtedy powiedziała mi, że ma dla mnie prezent. Zgłupiałem. Jaki prezent miałaby mi dać, skoro nie planowała spotkania? Powiedziała, że czuła, że możemy się spotkać.

Spacerowaliśmy po dużym lesie, cali ubabrani w błocie. Było bardzo romantycznie. Tam, gdzie B. nie mogła przejść, przenosiłem Ją na rękach. Na koniec wyszliśmy na małe wzniesienie, skąd można było podziwiać panoramę Mojego Miasta.

Wracaliśmy uśmiechnięci i szczęśliwi. B. cały czas trzymała mnie za rękę. Odprowadziłem ją pod mieszkanie i pożegnałem się. Wróciłem do akademika z prezentem, który zamierzam zaraz przeczytać...

2 komentarze:

  1. ChaotycznieLogiczny12 kwietnia 2013 00:28

    Ciesz się i korzystaj, wszakże to magia wiosny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. napisz o tym prezencie...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)