piątek, 3 maja 2013

"Grosiczki"

Dom i burza. Właśnie to się teraz dzieje. Jeszcze nieco ponad 24 godziny temu rozmawiałem z B. na temat burz. Stwierdziłem, że burze na wsi są bardziej dzikie niż te w mieście. Częściowo się ze mną zgodziła, jednak powiedziała, że w mieście również zdarzają się groźne burze. Teraz gdy jestem na wsi, mam wrażenie, że tylko tutaj przyroda w tak energiczny sposób pokazuje swoją dzikość. Gdy uderza gdzieś piorun, następuje taki błysk, że oświetla nie tylko mój pokój, a całe piętro. Sam grzmot jest tak potężny, że czuć drgania podłogi. Cudownie...

Pozwolicie jednak, że przejdę do innego tematu. Ostatnio jestem wyjątkowo wyczulony na kwestię zdrobnień. Ludzie uwielbiają ich używać! Rozumiem, że czasami widzimy małego ptaka, to mówimy "o jaki brzydki ptaszek!", ale żeby tak od razu zdrabniać wszystko? Najwięcej można się nasłuchać przy kasie, podczas zakupów. Mam taką jedną ulubioną kasjerkę, która nawet już nie mówi "grosik" ale "grosiczek". Jak tak dalej pójdzie, to niebawem zacznie używać sformułowania "grosiczeniuszek". Wracając do tematu - stoję sobie grzecznie w kolejce do kasy i słucham dialogów między kasjerką i klientami. Te dialogi są straszliwe, jednak w dziwny sposób pasują do tej kobiety. Wydając starszemu facetowi resztę, mówi: "to jeszcze dwie dyszki i dwanaście grosiczków... acha, jeszcze reklamóweczka dla Pana. To będzie pięćdziesiąt grosiczków, czyli dla Pana dziewięć złotych, sześćdziesiąt dwa grosiczki i jeszcze dyszka...Proszę bardzo, Do widzenia!" Uroczo to brzmi, nieprawdaż?

Polacy równie często popełniają inny błąd, równie powszechny, na szczęście mniej irytujący. Przykładowo, mówiąc o roku 2008, mówimy: "w roku dwutysięcznym ósmym...". ŹLE! Ma być: "w roku dwa tysiące ósmym". Wyjątek stanowią równe tysiące czy setki, np. "w roku dwutysięcznym było dużo smutnych ludzi".

Dlaczego o tym piszę? Bo takich rzeczy człowiek sobie nie uświadomi. Dlatego lubię, gdy ludzie zwracają mi uwagę, kiedy powielam jakieś błędy. Z pewnością sam bym tego nie zauważył. Niektórych rzeczy nie widać z perspektywy pierwszej osoby.

Polacy mają jeszcze jedną ciekawą cechę - w bardzo oryginalny sposób reagują na nietypowe sytuacje. Otóż, jechałem dziś tramwajem i byłem świadkiem sytuacji, kiedy to wysiadająca dziewczyna potknęła się i upadła. Stojący obok Pan próbował ją złapać i zapytał czy wszystko w porządku. - To była prawidłowa reakcja. Z drugiej strony, jakaś starsza Pani od razu wykrzyczała słowa: "Ale będzie dupa boleć!". Powiem szczerze, że nie wpadłbym na to;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem :)